Kto nie był – nie uwierzy! Ci, którzy byli, też nie dowierzają. To zjawisko słynne na całą Polskę. A zjawiskowość tego zjawiska jest tak zjawiskowa, że aż nieprawdopodobna. Gniezno z miasta zabytków i kościołów stało się miastem zabytków, kościołów i autokomisów. Te ostatnie są już dzisiaj kolejną spektakularną atrakcją tego 80-tysięcznego miasta. Całe rodziny z dziećmi, grupki znajomych i przyjaciół przyjeżdżają zwiedzać autokomisy. Dla nas szok – dla całej Polski szok jeszcze większy.
Całymi rodzinami do Gniezna po auto...
Co można zwiedzać w Gnieźnie? – Autokomisy :-( - taka jest smutna prawda, ale i atut Gniezna
KTO NIE BYŁ - NIE UWIERZY!
KTO BYŁ, WCIĄŻ BĘDZIE NIE DOWIERZAŁ
Może nie zabytkowe, ale zwiedzane częściej niż niejedno muzeum czy kościół w Gnieźnie. No cóż, zamiast do kościołów, ludzie dziś jeżdżą do marketów, a zamiast zwiedzać zabytki w Gnieźnie, więcej zwiedzających przyjeżdża zwiedzać w tym mieście autokomisy. Ujmijmy to żartobliwie: zjawiskowość tego zjawiska jest tak zjawiskowa dla wielu, że ludzie ściągają tutaj nie tylko z najodleglejszych zakątków Wielkopolski, ale i z całej Polski.
Dawniej miasto kościołów i fabryk – Gniezno przerodziło się w miasto kościołów i autokomisów, a ostatnio i banków. Choć te ostatnie chyba nigdy nie będą w stanie dorównać liczbą gnieźnieńskim autokomisom, a o takiej jak autokomisy odwiedzalności banki też mogą zapomnieć. Takich „procesji” rodzin z dziećmi jak na Poznańskiej, zmierzających od autokomisu do autokomisu, nie ma chyba nawet w Boże Ciało w żadnym z gnieźnieńskich kościołów. Tylko zamiast sypania kwiatków – tu sypie się kasą.
Przyjeżdżają różni ludzie i z różnych krańców naszego ukochanego kraju. Rodziny z dziećmi, pary, ojcowie z synami, matki z córkami, przyjaciele, koledzy. Kumple handlarze z innych regionów przyjeżdżają tu jak do hurtowni – może coś kupią do swoich własnych autokomisów z regionów, z jakich pochodzą, a w których próżno szukać takich zaradnych kombinatorów, jak w Gnieźnie. „Skąd oni to biorą?” – często pada pytanie. To prawda, Gnieźnianie się w tym wyspecjalizowali. Mają swoje kontakty za granicą. Są tacy, którzy mają naprawdę dobre „źródełka” autek używanych za zachodnią granicą. Tam Niemiec oddaje to za bezcen, a Polak kupuje, wyczyści, wyklepie co trzeba i sprzeda w Polsce z zyskiem. Trafiają się naprawdę niezłe „auta-perełki” lub jak inaczej się tu mówi, „cukiereczki”, gdzie Niemiec miał je kilka lat, przejechał nim niewiele, gdzieś tam wycofując uderzył w słupek albo klomb kwiatów, wgniótł zderzak i pozbył się auta, bo nie chciało mu się naprawiać. Polak kupił, wymienił zderzak, pękniętą lampę i sprzeda w Polsce takiego „cukiereczka”, i to z jakim zyskiem. Oczywiście jest też sporo aut wręcz zmasakrowanych, które w Gnieźnie dostają „nowe życie”, ale o tym nam tu nie wypada pisać – o tym aż huczy w Internecie – poczytajcie sami. My jedynie przestrzegamy i zalecamy ostrożność i koniecznie sprawdzanie aut przed zakupem, bo z autami jak ze wszystkim: jest wiele aut wartych uwagi, ale wiele też aut, które są składane z kilku, a sprzedawane jako jedno – tu przeczytasz cały artykuł o tym»